Czasami bywa też tak.
Wędrujesz przez gorczańskie rozgrzane słońcem łąki, pachnie skoszone siano i kwitnące przy miedzy rośliny. Nie widać ludzi, tylko domy w oddali, lata myszołów. Szlak prowadzi wąską ścieżką przez trawy, a potem na chwilę musisz zanurkować pod wybujałe krzewy i niskie gałęzie jodły. Chyba rzadko chodzą tamtędy turyści.
I nagle czujesz niepokój,  rozgarniasz ostatnie witki i tuż obok ścieżki widzisz martwą sarnę. Całą głowę ma we krwi, ciało dziwnie wygięte, nad nabrzmiałymi od ciepła wnętrznościami latają już muchy. Opanowujesz odruch ucieczki, przecież nie ma się czego bać.  Przecież nie ma się czego bać, mówisz sobie, ale Twoje zwierzęce serce wali jak oszalałe.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.