Przeprowadzka do zupełnie nieznanego miejsca to prawdziwa przygoda. Za każdym rogiem czekają ludzie, domy i historie do odkrycia. Nawet po trzech latach włóczenia się po okolicy jestem w stanie bardzo szybko znaleźć się w zakątku, którego nigdy nie widziałam i wciąż odsłaniają się przede mną nowe drogi i dróżki. Czuję się wtedy, jak na wakacjach, choćby godzinnych, w środku tygodnia 🙂
Ale zdaje mi się, że można dodać trochę świeżości spojrzeniu na dobrze znaną przestrzeń – na przykład czytając tablice pamiątkowe! Poważnie. Bardzo lubię to robić podczas moich mikrowypraw.
I jeszcze bardziej lubię tę ziemię, gdzie marmurowy znak wdzięczności wmurowuje się „skrzętnemu bibliotekarzowi” albo przyrodnikowi i docenia poświęcenie rozwojowi sadownictwa oraz spółdzielczości. Tyle życia jest w tych tablicach!
Nie łudzę się, że współczesne podziękowania brzmiałyby podobnie, ale pocieszam, że przecież oni wciąż tu są. Dzieci z mojej wioski biegają codziennie po szkole, której dyrektorem był „działacz społeczny, poeta ludowy, przyrodnik i rolnik”, to musi mieć znaczenie. Prawda?
Zgadzam się w 100% co do przeprowadzki w nowe miejsce i wszystkich miejsc do odkrycia! To zaiste przygoda :)) Chwilowo z odczytywaniem tablic mam nieco językowy kłopot, ale za to nowe przestrzenie odkrywam z największą przyjemnością! 🙂
Rzeczywiście! Niekiedy czytanie może być utrudnione 🙂