Znacie to uczucie, kiedy nagle orientujecie się, że ktoś intensywnie się w was wpatruje?
Parę dni temu wyszłam z Rutą na wieczorny krótki spacer, było ciemno, ale ładnie świecił księżyc, mocno wiało. Ruta węszyła sobie w trawach, a ja gapiłam się na święcące się w oddali okna domów i wymyślałam historie, które dzieją się gdzieś tam, w ciepłych wnętrzach.
I nagle poczułam, że ktoś na mnie patrzy. Na moje plecy, czyli stoi w sadzie. W nocy. Zrobiło mi się mocno nieswojo… A kiedy się odwróciłam, zobaczyłam na tle księżycowego nieba pięć sarnich głów.