W tej zasuszonej drobinie jest zapisane wszystko, co trzeba. Kształt liści, faktura łodygi, która będzie potem wyłazić na schody i piąć się po sąsiednich roślinach, głęboki pomarańczowy kolor kielicha kwiatu. Z tej zasuszonej drobiny włożonej do ciemności ziemi, po pierwszym porządnym deszczu, wyrośnie nasturcja. Rozrośnie się jak szalona, zakwitnie, a potem na miejscu kwiatów pojawią się pomarszczone jak małe mózgi nasiona. Przezimują i po pierwszym porządnym wiosennym deszczu…

Tak było i tak będzie co roku.

Bycie blisko roślin i zwierząt wydobywa zużyte frazesy o cykliczności i sile życia z szufladki „banalne mądrości” i przenosi je na stronę doświadczenia. Bardzo wiele się wtedy zmienia, ale nie tak łatwo ubrać to w słowa. Mogę zacząć od tego, że kiedy zostałam niedawno spytana, czy dbam o swoje życie duchowe, odpowiedziałam, że uprawiam ogród.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.